Po wysadzeniu fragmentu torów w Mice na linii 7 służby państwowe rozpoczęły częstsze patrolowanie newralgicznych fragmentów polskiej sieci kolejowej. W akcję zapobiegania rosyjskim próbom zamachów terrorystycznych oraz aktów dywersji i sabotażu zaangażowano wojsko, policję i Straż Ochrony Kolei. Powracają wobec tego postulaty wzmocnienia tej ostatniej formacji oraz wprowadzenia dodatkowych systemów wczesnego wykrywania uszkodzeń infrastruktury.
Do patrolowania linii kolejowych – zwłaszcza linii 7, na której w ostatni weekend
na zlecenie Rosji wysadzono fragment toru – skierowano żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej. – Ponad 400 żołnierzy, wspólnie ze Strażą Ochrony Kolei, patroluje 80 kluczowych odcinków infrastruktury kolejowej. WOT monitoruje tory, nasypy, przepusty oraz węzły kolejowe – poinformował wicepremier i minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz. Działania te są prowadzone w ścisłej współpracy z Ministerstwem Infrastruktury.
Trwa śledztwo, są zatrzymania
– Ta sprawa ma najwyższy priorytet, tak jak bezpieczeństwo Polek i Polaków – zapewni minister sprawiedliwości i prokurator generalny Waldemar Żurek. Sprawę dywersji bada specjalny zespół śledczy, złożony z przedstawicieli Centralnego Biura Śledczego Policji oraz Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. – Ich zadaniem jest szczegółowe ustalenie całego mechanizmu działania sprawców oraz doprowadzenie ich przed polski wymiar sprawiedliwości. Wiemy, że zleceniodawcą aktu dywersji były rosyjskie służby specjalne, które zwerbowały do jego wykonania dwóch obywateli Ukrainy działających na rzecz rosyjskiego wywiadu – przypomniał minister.
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji informuje z kolei, że trwają „intensywne czynności operacyjno-rozpoznawcze i dochodzeniowo-śledcze”. Miały miejsce zatrzymania osób (resort nie sprecyzował ich liczby) oraz zabezpieczanie i analiza dowodów.
Ataków będzie więcej. Od nas zależy, czy udanych
Prezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR Adrian Furgalski uważa, że należy spodziewać się kolejnych aktów dywersji na polskiej sieci kolejowej. – Jesteśmy na wojnie hybrydowej z Rosją – nie pozostawił złudzeń. Linia 7, prowadząca do przejścia granicznego w Dorohusku, jest jednym z głównych ciągów transportu broni oraz zaopatrzenia dla ukraińskiej armii – jej zniszczenie było więc w oczywisty sposób w interesie władz Rosji.
Rosja intensywnie atakowała polski system kolejowy już w ubiegłym roku, choć
wówczas ataki te miały głównie charakter cybernetyczny. Wtedy też jednak ujawniono
pozostawienie odczepionej węglarki na torze szlakowym w Katowicach, które – według ustaleń polskich służb – okazało się aktem dywersji, obliczonej na spowodowanie katastrofy kolejowej (nie doszło do niej dzięki czujności kolejarzy). Rosyjskie służby od dawna prowadzą sabotaż także w innych państwach regionu,
jak choćby w Czechach.
Większość ataków jest – na szczęście – skutecznie odpierana. Przykładem było udaremnienie wykolejenia pociągu z bronią, do którego chciało doprowadzić w 2023 r. rosyjskie GRU. Również w Mice, mimo wysadzenia fragmentu toru, wykolejenia udało się uniknąć.
Straż Ochrony Kolei wymaga wzmocnienia
Zdaniem Furgalskiego wzrost zagrożenia ze strony Rosji powinien skłonić polski rząd między innymi do rozbudowy Straży Ochrony Kolei. Jej obecna liczebność (niespełna 3 tysiące funkcjonariuszy) jest bowiem zbyt niska w stosunku do potrzeb. Według eksperta optymalna byłaby liczba przeszło trzykrotnie większa – ok. 10 tysięcy.
Zwiększenia, i to co najmniej dwukrotnego (o ok. pół miliarda złotych), wymaga też obecny budżet SOK. – Rząd powinien uwzględnić SOK w programie modernizacji służb mundurowych – wskazuje prezes ZDG TOR. Pieniądze te miałyby być przeznaczone – między innymi – na doposażenie formacji w drony i kamery termowizyjne. Należy też kontynuować prace nad wdrażaniem światłowodowego monitorowania infrastruktury kolejowej (z kablami światłowodowymi w roli czujników wykrywających ruch pociągów i uszkodzenia torów).